piątek, 25 maja 2012

Potrafię :)!

2 tygodnie  temu Julka skończyła 8 m-cy . 
Z dnia na dzień się zmienia, uczy nowych rzeczy, poznaje siebie i świat.

Szczególnie ostatni miesiąc obfitował w "nowości":
- przytulanko -  najwspanialsza rzecz ..... - zakłada mi rączki za głowę, uczepia się włosów (albo uszu) i otwartym dziobkiem wpija mi się w policzek albo jeszcze lepiej w brodę!
- brawo i pa- pa - ponieważ wróciłam już do pracy i wychodzę rano, robimy sobie pa-pa (czasem na 2 ręce) a przy okazji wychodzi też brawo a i "kokoszka" się zdarza   :)
- staje w łóżeczku (od jakiegoś tygodnia) - podciąga się po szczebelkach i szczerzy się do mnie  od ucha do ucha - nie jest łatwe położyć się teraz spać - trzeba 10 razy wstać, oklepać parapet, zasłonkę itd .....
- zgrzyta .... wiem ze to brzmi śmiesznie ale wczoraj tak właśnie zrobiła i najwyraźniej bardzo sie jej to podobało! nie bardzo wiem jak to wyszło bo na górze co prawda już 4 ząbki są ale takie malutkie ze ledwo je widać.
- sama obsługuje się butelką - taką mniejszą z piciem, ale i dużą też przytrzyma (leniwie)
-  sieje terror - a tak! mamy starszą o 5 m-cy sąsiadkę (też Julka) i nasza Młoda tak ostatnio "oklepała" sąsiadkę ze tamta na widok Julki chowa się za babcię ;).


Niestety pierwszy zly news:
W ubiegły poniedziałek coś Julkę dopadło i cale jedzenie przez nią przelatywało piorunem - pan doktor orzekł że to wygląda na rota (kilka dni wcześniej po raz pierwszy zwymiotowała całe poranne mleko).

Dostałyśmy Orsalit - elektrolity do picia, bakterie+ pożywkę drożdżową żeby jelitka się nie wyjałowiły i smectę.
Cale szczęście że szczepienie na rota mamy za sobą - oprócz ciągłej zmiany pieluch i odparzonej pupy nie było innych objawów - chętnie jadła i pila, rozrabiała jak zwykle i
po 3 dniach właściwie było po wszystkim.
Pierwsze choróbsko za nami. 


Jeszcze słówko w temacie jedzenia.
Gotuje proste zupy / dania  (ziemniaki, marchew, pietruszka, seler, brokuł, kalafior, mięsko, czasem buraczek) i Julka chętnie je jada.
Ćwiczymy też kasze jaglaną która też chętnie próbuje  z łyżeczki, ale jak chcę nasz popołudniowy kleik ryżowy na mleku z owocami / żółtkiem (wciąż gotowe kaszki owocowe są beee)  zastąpić jaglaną to już nie ma jedzenia.

Czytając rożne publikacje ciągle mam wrażenie że coś nie tak robię z tym jedzeniem: ze za malo, ze nie to co trzeba...
Nasze menu dzienne jest takie:
~godz. 8:  ~180 ml mm z łyżeczka kaszki mamy
~godz. 11: ~120 ml mm
~godz: 13 -14: obiadek (zupka lub treściwsze danie)
~godz. 16 -17: kleik ryżowy / kukurydziany na mm z owocami / żółtkiem
~godz. 20 - 21: ~180 ml mm

do tego jeszcze jabłko / ugotowana marchewka w siateczce, chrupki kukurydziane / ryżowe dla maluchów (max 2-3 sztuki dziennie) 

Oczywiście plan jest ruchomy bo jeśli wcześniej wstajemy to wszystko sie przesuwa i po południu zjadamy jeszcze np jogurcik maluchowy (albo i nie jak Julka specjalnie nie daje oznak "głoda").
Jeśli śpimy dłużej albo gdy drzemka przedpołudniowa jest dłuższa to wypada nam butla mleczna o 11 i od razu jemy wcześniejszy obiadek + dodatkowo jogurcik po południu.   


Czy możecie porównać swoje menu do tego naszego? 
Na wadze mamy 8.2 kg, Julka jest pogodna, ruchliwa - niby wszystko w porządku, a jednak po lekturze różnych artykułów mam wrażenie ze ubogie to nasze menu .... 

poniedziałek, 14 maja 2012

"Szczęki 5"!!!

Kolejne zęby w natarciu!
2 tygodnie temu , na początku "majówki" pojawiła się górna prawa "2".
A wczoraj zauważyłam już prawą górna "1"  wyrżniętą a i lewa lada dzień będzie na wierzchu  (prześwituje już).
Strasznie się "rzuciły" te zębiska!
Na szczęście nie gorączkujemy,   nic złego się nie dzieje, oprócz swędzenia dziąsełek oczywiście :)!
Oby wszystkie maluchy przechodziły ząbkowanie tak bezboleśnie :)!