21.02 pojechaliśmy na test PAPPA.
Pobierają krew i robią USG, wrzucają w magiczny program i wychodzi im prawdopodobieństwo wystąpienia wad genetycznych (czy jakoś tak).
Pani zaatakowała mnie igłą tak że dziś jeszcze wyglądam jak stara narkomanka - wszystkie łapki i to po kilka razy :(...
Potem USG - super zorganizowane tak ze mogliśmy oboje oglądać Malucha!
Pani z pól godziny dziobała mnie w brzuch żeby Maluch przewracał się na rożne strony żeby porobić mu różne ujęcia .
W międzyczasie Pani dużo nam opowiadała co robi, po co, co widzi na danym rzucie.
Maluch na szczęście nie wykazał żadnych oznak świadczących o ciężkich wadach genetycznych (ufff, jaka ulga!).
I teraz niespodzianka nr 1:
Maluch ma około 7 cm (!!!!) - a 2 tygodnie wcześniej nawet 4 nie było (mozna by rzecz: jak te dzieci rosną ;))
Niespodzianka nr 2:
Będzie Dziewczę!!! (no tak na 80%).
Myślałam ze to trochę za wcześnie na takie wieści (koleżanka ma termin na czerwiec a dowiedziała sie 2 tygodnie temu ..) toć to dopiero 12tc!
Pani wytłumaczyła że oni (specjaliści od USG rysują sobie w wyobraźni prostą na wydłużeniu kręgosłupa i takie malutkiego elementu pomiędzy nóżkami Malucha, patrzą jaki jest kąt i z dużym prawdopodobieństwem są w stanie określić płeć).
Dzień niespodzianek!
Zdjęcia dostaliśmy zgrane i wydrukowane + opis no i teraz czekamy na oficjalne potwierdzenie (USG + krew) braku wad genetycznych.
Naszym marzeniem była (i jest córka) i mam nadzieje ze te pozostałe 20% to nie będzie kolejna niespodzianka skrywana pomiędzy nóżkami :)!
A za tydzień 8.03 trzecia wizyta u doktorka :).
Tylko po drodze jeszcze morfologia ....