piątek, 11 marca 2011

O tym co w szafie

No i nie mam co na siebie włożyć!
No prawie .... ;).
Przytyłam co prawda tylko jakieś 1,5 kg ale cały ten nadprogram umiejscowił mi się na brzuchu!
Zrobiłam już lekką selekcję spodni, które do tej pory były dopasowane a teraz nie mam szansy sie zapiąć.
Poszły na dno szafy w oczekiwaniu na powrót do dawnej figury. Część spódnic tez już głębiej schowałam bo  ciasne. 
No i zrobił sie problem!
Zostały mi 2 pary spodni i kilka luźniejszych spódnic które jeszcze mogę nosić.
Wpadłam kilka dni temu do H&M  bo tam mają modę ciążową i spodni całkiem sporo ale po przymiarce kilku par doszłam do wniosku że do typowych spodni ciążowych to my jeszcze nie dorosłyśmy!
Niby wszystko OK ale jednak nie bardzo mam co tam jeszcze włożyć.
Zamówiłam na allegro spódnicę - powinna przyjść lada dzień - może przez chwilę będę miała w czym chodzić ;)

środa, 9 marca 2011

O kolejnej wizycie i postarzeniu Malucha

Wczoraj z okazji Dnia Kobiet poszłyśmy na trzecia wizytę do doktorka.
Serduszko bije jak trza, fikołek też jakis był czyli wszystko gra!
Tylko mamusia ma anemię.
Przy odbiorze wyników w przychodni Pani Pielęgniarka od razu chciała mnie na wizytę do ogólnego doktorka zapisać.
O ile pamiętam to już we wczesnych latach młodzieńczych mordowałam sie z tą anemią - pamiętam że łykałam Falvit - dla małego dziobka w wieku lat 7 taki proch był naprawdę przeżyciem :(.
Niechęć do prochów została mi do dziś i nawet w czasie choroby Małż musi się nade mną napracować żebym przełknęła jakieś medykamenty.
Nasz doktorek przepisał żelazo, witaminę C i Biofer.
Żelazo wykorzystam to które kiedyś kupiłam za jakieś szalone pieniądze w stanie euforii dowiedziawszy się o Lokatorce.
Moja matematyka ciążowa zaczyna walić się powolutku w gruz.
Na podstawie ostatniej miesiaczki doktorek wyliczył nas na 4 września.
Według tej samej podstawy USG wyliczyło nas na 29 sierpień.
O co chodzi???
Po cichu liczyłam ze ten wrzesień się utrzyma bo ja jestem z początku września, moja chrześnica z tego samego dnia co ja, więc jakoś ten miesiąc jest dla mnie bardzo pozytywny.

Zobaczymy! W sumie to teoretyczne rozliczenia a Maluch jak będzie gotowy i się zdecyduje to i tak wyjdzie nie zwracając uwagi na kalendarz i wyliczenia doktorka :)!

O zmianie trybu życia , wątpliwosciach i nie tylko

Wątpliwości mam okrutne i wszelakie ....
Poczytuje rożne fora, opinie, specjalistyczne porady i czuje sie coraz bardziej skołowacona!
Przed nabyciem lokatorki kiedy to moje różne rozważania były czysto teoretyczne, obiecywałam sobie ze jak już się uda to będę:
- dbała o siebie - nie przemęczać się, wysypiać, zadbać o ciało, itp , 
- zmienię tryb pracy - będę wracać o normalnej godzinie a nie o "29",
- przerzucę sie na zdrowe jedzenie - czyli STOP dla McDonald, chipsów itp

Niestety to nie takie łatwe... z tym przemęczaniem się i zmiana trybu życia / pracy to jedna bajka (jeszcze do tego wrócę) ale:
- dbanie o ciało - ale jak? - odstawiłam rożne mazidła perfumowane a przerzuciłam się na zwykła oliwkę HIPP z naturalnym olejkiem migdałowym. Nie napisze już ile rożnych opinii  przeczytałam na temat przygotowania skóry na taką pracę....
Oczywiście mam świadomość że skóra każdej z nas jest inna, inaczej reaguje, ma różne skłonności, ale mimo wszystko człowiek szuka jakiejś porady, jakiegoś zaczepienia.
- odżywianie - tu kompletnie zgłupiałam - po przejrzeniu kilkunastu diet zamieszczonych w necie rozłożyłam ręce bo kobieta w stanie odmiennym powinna dziennie pożywać:
* 1 kg warzyw
* 1 kg owoców
* 3,5-4 l płynów (to już zalecenie mojego doktorka)
Kupiłam ostatnio 1 kg marchwi - całą siatka prawie - po zjedzeniu takiej ilości uszy i ogonek króliczy wyrosłyby mi jak nic! Tak tak, wiem że to przecież i ogórki i pomidorki (o tej porze roku średnio atrakcyjne) ale to i tak dużo!
Wrzucam sobie zieleninę w kanapki, do pracy kroje w słupki 2 marchewki a wieczorem od czasu do czasu robię sałatkę warzywną z oliwką - ale kilograma z tego nie uzbieram!
To samo owoce - kilogram to jakieś 4-5 dużych jabłek!
I płyny -  trochę dużo .... taka dawka jak dla smoka wawelskiego!

Poza tym jedne diety mówią że wątróbkę trza jeść, drugie że wcale bo jakaś witamina się odkłada która dobrze Maluchowi nie robi.
I bądź tu mądry człowieku i mądrze się odżywiaj!

A jaka Wy dietę stosowałyście?
Nie spodziewam się super diet ale mam na myśli na co zwracałyście uwagę w swoim żywieniu, może Wasi lekarze coś podpowiedzieli?